O tej trasie coś słyszałem od kolegów, ale dopiero teraz miałem okazję po niej pobiegać. Nie do końca jednak nie pokrywała się do regulaminowej, bo na krótkim odcinku musiała być lekko zmodyfikowana z powodu prac wodociągowych. Pogoda choć nie słoneczna to sprzyjała takiej aktywności jak bieganie. Dopiero tuż przed dekoracją zaczęło lekko mżyć, ale na szczęście przelotnie, co nie zakłóciło jakoś szczególnie tej części imprezy. Start odbywał się przy Gimnazjum o godzinie 11 . Zbyt mocnego tempa na początku nie można było osiągnąć , a to ze względu na dość liczną młodzież i krótkie odcinki , około 50 metrowe, po których skręcaliśmy dwa razy w lewo , potem w prawo i dopiero wtedy czekała nas dłuższa prosta gdzie zaczęła klarować się sytuacja i przerzedzanie stawki w czołówce.
W drugiej części dystansu już było wiadomo, że kolega Sylwek Kuśmierz niezagrożony doleci pierwszy ja natomiast biegłem za kolegą Grześkiem Chojnackim, tempo mi odpowiadało pyzatym wbiegliśmy w kompleks parkowo leśny o dość wąskiej ścieżce zatem bez sensu było walczyć tu o pozycję . Po wybiegnięciu z lasu znów trasa prowadziła ulicami miasta i tu nieznacznie postanowiłem przyśpieszyć i wyszedłem na prowadzenie jednak licząc się z tym , że po ostatnich moich perturbacjach zdrowotnych, nie ma co przesądzać jeszcze wyniku tego biegu. Udawało mi się utrzymywać pozycję, nawet nie oglądałem się jaki dystans nas dzieli, tylko robiłem swoje. Zabawa zaczęła się po zbliżeniu się w okolice stadionu. Tu trasa zaczęła się dla mnie zagadką . Niby blisko , słychać ,że coś się dzieje na stadionie ,ale nie widać. Widać tylko wysokie płoty, ogrodzenia bramy. Jedne otwarte, jedne zamknięte. No to lecę w te otwarte. Sporadycznie ,ale prawdopodobnie to były kluczowe zakręty i rozwidlenia była tu służba porządkowa. Na dwóch zakrętach jednak miałem zagwozdkę gdzie lecieć i prawie wyhamowywałem do zera , by upewnić się jak dalej prowadzi trasa. Pomimo tych perturbacji drugą pozycję dowiozłem do końca.
Zadowolony byłem głównie z dobrego samopoczucia pomimo ,że do końca jeszcze nie odblokowały mi się zatoki, ale za to płuco się przewentylowało. Ciekawostką jest regulamin tego biegu i klasyfikacje podzielone na open i wiekowe. Zadeklarowanie się w zgłoszeniu ,tak jak w moim przypadku w kategorii M-40+, przy dekoracji powodowało klasyfikowanie mnie zgodnie ze zgłoszeniem i byłem w tym przypadku pierwszy. Zapisywałem się w dniu biegu , coraz rzadziej występująca taka możliwość, i zaznaczyłem rywalizację w tej kategorii, bo zakładałem, że biorąc pod uwagę moją dyspozycję, w trójce open raczej się nie znajdę . Jednak wyszło trochę inaczej, ale za to byłem na pierwszym miejscu podium, a z kolei kolega Grzegorz mógł być w ten sposób drugi. Takie ciekawe niuanse, a regulaminy trzeba czytać i już !
W ten weekend miałem jeszcze jedną alternatywę ,V Bieg Cichociemnych w Kruszu i choć byłem tam na wszystkich poprzednich edycjach, ze względów wcześniej przytoczonych a i zważywszy że tam był dłuższy , bo dziesięciokilometrowy dystans, musiałem odpuścić. W Ząbkach jak się okazuje to było już siódme bieganie w ramach wspomnianej akcji, a i frekwencja okazała się rekordowa, bo 116 osobowa. Impreza ta należy do tych , które nie tylko deklarują propagowanie zdrowego, sportowego stylu ale i to realnie wprowadzają w życie. A co za tym świadczy ? Nie pobierane jest wpisowe ,możliwość zadeklarowania uczestnictwa w dniu imprezy, duża frekwencja młodzieży, połączone siły oświaty i samorządu w organizację oraz zakończenie z ceremonią dekoracji z drobnymi upominkami dla najlepszych, również w poszczególnych kategoriach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz