czwartek, 28 maja 2015

Czas na Cegłów. Niedzielny popołudniowy krosik.17.05.2015

           

 O biegach w Cegłowie parokrotnie napotykałem wzmianki , ale jakoś  mi się nie składało , by tam zaistnieć. O tym biegu dowiedziałem się od kolegi Kazimierza na imprezie integracyjnej po półmaratonie  w Hajnówce. Wybierali się tam z kolegą Robertem. Cegłów miejscowość nieodległa od Mińska Mazowieckiego, zatem całkiem po drodze powrotnej z Krainy żubrów. Decyzję podjąłem na tak , wbrew samopoczuciu, bo choć przeziębienie jak by ustąpiło, to dysfunkcja w plecach jak by się nasiliła. Deklarowany dystans około 6 kilometrów jednak kusił , by sprawdzić jak taka dyspozycyjność przełoży się na start. Oczywiście oczekiwań żadnych nie zakładałem. Sam powrót z Hajnówki też nie obył się bez przygód, które można określić jako krajoznawcze. Z uporem maniaka testowaliśmy funkcjonalność nawigacji. I już przy wyjeździe z miasta pojechaliśmy ostrym skrótem i zgubiliśmy samochód Kazika z Robertem. Jednak po chwili dobili do nas. Potem grubo 95 % trasy poszła gładko, tylko niejakie zdziwienie budziła informacja na wyświetlaczu testowanego urządzenia. Do celu było niespełna 20 km, do pokonania w ponad 50 minut. To było to . Wszystko wyjaśniło się kiedy ugrzęźliśmy w leśnym skrócie i mieliśmy okazję z zapoznaniem się z kopalniami „kruszyw” w rejonie Mińska. Pewnie sami mieszkańcy tego miasta nie wiedzą o ich istnieniu. Droga na szczęście była w miarę przejezdna, oczywiście z wycieczkową prędkością , co tłumaczyło ten dziwny przelicznik .W czasie drogi trochę padało, ale finalnie przejaśniło się , jedynie wiało , dosyć nie przyjemnie. Na miejscu byliśmy jednymi z pierwszych chętnych do dzisiejszego ścigania . Lokalizacja biura mieściła się pod nowoczesnymi wiatami niewielkiego placu targowego tuż przy stacji kolejowej Cegłów. Niewątpliwym atutem tej lokalizacji był też zintegrowany z wiatą nowoczesny barek kawowy z pełnym zapleczem i węzłem sanitarnym. Oczekując na godzinę startu chwilę przebalowaliśmy właśnie w tym lokalu racząc się kawą. Wraz z upływem czasu wokół , a i wewnątrz barku również , robiło się coraz gwarniej za przyczyną licznie przybywających amatorów niedzielnego ścigania. Podejrzewam tak szacunkowo ,że koło setki osób może było (nie dotarłem do wyników zatem brak precyzyjnej informacji w tym zakresie ). Na pół godziny przed startem warto było się przysposobić ubiorem i spróbować dokonać rozgrzewki.
Dla mnie okazał się to nie lada trud, jednak. Totalne zesztywnienie powodujące ograniczenie zakresu ruchu kończyn dolnych. Po prostu tylko delikatny, subtelny bieg wchodził w rachubę. Tylko ja realnie wiedziałem , że w tym dniu jest mnie stać na nic. Oczywiście spotkani znajomi, a było ich wielu z klubu Dreptak w Mińsku , trochę słuchali tego z niedowierzaniem.  Pomimo wietrznej aury przenikające promienie świeżego słonka ratowały mój nastrój i kiedy doszło do startu z placu parkingowego, czy raczej targowego poczułem się jak początkujący adept spotów biegowych próbujący przetrzeć się w pierwszych swoich zawodach.


Tempo było żadne , ustawienie w środku stawki bardzo trafione, pozwalało nie przeszkadzać mi innym, a zarazem spokojnie kontrolować moje poczynania i poobserwować jak radzą sobie adepci truchtacze. Sytuacja trwała grubo , co najmniej dwa kilometry, gdzie pokonywaliśmy trochę drogi przez las, by potem znaleźć się na lokalnych drogach podmiejskich. Wraz z pokonywanym dystansem jakoś się rozbujałem na tyle , by nie cierpieć lichego tempa i próbować pościgać się z paniami. Na finiszu który znajdował się w tym samym miejscu, co start udawałem , że walczę , a może rzeczywiście walczyłem do końca.  Szacunkowo moje miejsce było daleko od podium . Nawet tego w kategorii wiekowej.






Liczę jednak ,że choć udało mi się być w pierwszej połowie stawki. Chłopakom z którymi wracałem natomiast poszło zdecydowanie lepiej. Na mecie moją lokatą ucieszyłem kilku znajomych, którzy byli trochę zdziwieni, że są przede mną. Można ten start traktować jako takie zacieśnianie biegaczowych przyjaźni i pokazać , że warto czasami przegrywać, a na wstępie kto pytał to wiedział , że dzisiaj to mnie stać tylko na start, nawet nie mogłem obiecać , że będę biegł ładnie choć wolniej. Było tylko wolniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz