niedziela, 14 czerwca 2015

Górą miejscowi, VI Bieg Chopina ,Sochaczew 13.06.2015


O mało co brakowało, abym nie pobiegł w tym wyścigu, choć byłem już w Sochaczewie i w tym celu, ale to inna historia. Start miał nastąpić o godzinie 11.45 i nastąpił ja dojechałem 11.35. Mogłem tylko pobrać numerek startowy z liczbą 48, co w tej chwili oznaczało ,że będzie biegło tyle osób. Więcej osób w biurze po mnie już nie widziałem. Błyskawicznie przebrałem się ograniczając się do oczywistej nie zbędności i szybko na pobliski start na chodniku przy bramie wjazdowej na teren szkolny jak i na boisko i bieżnię.  Z krótkiej przedstartowej informacji sędziego dowiedziałem się ,że czekają nas cztery pętle wokół obszernego terenu szkolnego i finisz z dobiegiem na tartanowej płycie bieżni.        W planie ,pierwotnie miałem, mocne ściganie , ale po pierwsze nieznajomość trasy, po drugie temperatura mało komfortowa , bo do 30 stopni to się jeszcze nie zdążyłem zaadoptować. Postanowiłem, biorąc to pod uwagę ,pierwszą pętlę pobiec bez parcia, rozpoznawczo, a potem po rozpoznaniu również mojej dyspozycji w tych warunkach, zacząć coś kombinować, o ile będzie możliwość. Po tradycyjnym odliczaniu poszło. Ostro poszło do przodu kilku zawodników ja starałem się nie tracić kontaktu, ale czwórka ,określę ich po kolorach koszulek, biały, żółty, niebieski i pomarańczowy stali się poza moim zasięgiem.

Pozostałych jak kolegę z brodą wyprzedziłem dość szybko, a ta czwórka zirytowała mnie. Ale w tych warunkach jak wyczułem mocniej nie dam rady podkręcić , zatem kręciłem swoje.  Na drugiej pętli miałem przed sobą tylko te czwórkę, przy czym odpadł od nich pomarańczowy, którego udało mi się cyknąć. Słaba pociecha , bo koszulka na moim ciele stawała się coraz cięższa od przyjmowania wyciskanego potu. Jak to na pętlach miejskich były cztery ostre zakręty wybijające trochę z tempa. Nawierzchnia zróżnicowana, dawne płyty chodnikowe, krótki odcinek gruntowy ( kawałek udeptanego trawnika ) ,betonowa kostka panosząca się teraz wszędzie i na koniec jak się okazało trochę trawiastej nawierzchni w dobiegu do ostatniego finiszowego odcinka na tartanowej bieżni.  Na końcówce trzeciej pętli od kibiców na trasie miałem informację ,że niektórzy z czołówki słabną.

Ale ja też o świeżości dawno zapomniałem choć starałem się wieźć swoje tempo. W tym samym miejscu będąc na czwartej pętli ,pomimo wielu dublowanych zawodników udało mi się dostrzec kolegę żółtego z czołówki, który wyraźnie zwolnił. Zmobilizowało mnie to trochę , ale czy miało wpływ na zwiększenie tempa to ciężko powiedzieć.

Po ostatnim zakręcie pętlowym , na czwartym kółku ,patrzę a żółty zawodnik pada na trawnik po lewej stronie, na szczęście było to zaraz przed skrętem w bramę , gdzie była ekipa sędziowska i  wolontarialna . Nim go minąłem już udzielali mu pomocy. Od tego momentu do mety może było około trzysta metrów.  W ten sposób linię mety przekroczyłem jako trzeci.




Tu z kolegą , który osłabł wygrał upał . Szkoda ,ale takie są realia. Typowo letnia aura zawitała do nas dopiero od pary dni , a to jest za mało, by organizm zaadoptował się do tych warunków i lepiej podchodzić do tematu zachowawczo i jednak z chłodną głową. Ja pojawiłem się na tej imprezie w ostatniej chwili, ale nim nastąpił start do pięciu kilometrów odbywało się wiele biegów na różnych dystansach dostosowanych do wieku młodzieży szkolnej. Oprócz pierwszej trójki pań i panów z rąk pana Burmistrza Sochaczewa słodkie torciki Chopinowskie z miejscowej cukierni otrzymał jeszcze najmłodszy i najstarszy zawodnik .Pierwsze dwa miejsca należały do chłopaków z klubu KM „Aktywni Sochaczew”. Ja będąc trzeci reprezentowałem      „ Aktywny Relaks’’ .  Po prostu aktywni górą.



Mój numer startowy rzeczywiście był liczbą startujących w tym dniu, jednak z powodu zasłabnięcia dosłownie na końcówce zawody ukończyło 47 osób. Koledze, który zasłabł, pomocy ambulatoryjnej udzieliła ekipa ambulansu. Sądzę ,że zaordynowanie kroplówki po pewnym czasie pozwoliła mu dojść do siebie, jak i pełnej dyspozycji czego mu życzę, a to doświadczenie pozwoli mu bardziej rozważnie obserwować swój organizm i czasem odpuścić , bo przesadna ambicja jest gorsza wiemy od czego .


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz