Kilka czynników zadecydowało ,że postanowiłem pojawić się na
tej imprezie, choć oferta w tym weekendzie naprawdę była obfita. Podstawowym czynnikiem
była pierwsza edycja imprezy, drugim nieprzesadna odległość od miejsca
zamieszkania i możliwość poznania, choć pobieżnie, nowej miejscowości
wpisującej się w mapę biegową. Nie bez znaczenia była też okoliczność rozjechania
się mojej kategorii po innych ofertach , co dawało mi dużą szansę na wysoką
lokatę . Z obserwacji w sieci widać było , że organizacja imprezy rozbudowywała
się stopniowo, by po poszerzeniu o upamiętnienie ministra sportu Piotra Nurowskiego
nabrała rozpędu i przypływu sponsorsko patronackiego. Głównie przez PKOl, co na
samej imprezie obfitowało w wiele znakomitości świata sportu jak Adam Małysz ,
Paweł Skrzecz, Dorota Idzi i wielu innych również z branży aktorskiej.
Skrupulatną organizację powierzono firmie reklamowo- iwentowej, która zadbała kompleksowo o całokształt i poszło jej to całkiem bez zarzutu. Pogoda dopisała i nie było tak gorąco jak jeszcze w sobotę. Nawet obawiano się opadów ,ale obyło się na szczęście. Technicznie trasa była dość prosta z kilkoma zakrętami by zamknąć się w jednej pętli z nawierzchnią głównie asfaltową , na krótkim odcinku szutrową i z kostki betonowej w fazie startowej i finiszowej, która była wspólna. Startujących pilotowała sympatyczna długowłosa motocyklistka i za nią dodatkowo w „mini” teraz kierowca rajdowy Adam Małysz.
Początek biegaczy ruszył ostro i od razu utworzyły się dwie grupy. Liderska i druga słabsza i coś z tyłu . Coś ,bo specjalnie się nie oglądałem , a starałem się załapać w tej drugiej grupie. I nawet mi się udawało. Biegła z nami liderująca Andżelika Mach i kolega Hubert ,z którym przed startem dogadaliśmy, że celujemy w 38 minut przynajmniej, a koleżanka też tak się nastawiała.
Pierwsza faza jednak była ostra jak dla mnie, bo po pierwszy kilometrze 3:38, także zdjąłem nogę z gazu i kolega Hubert wyraźnie odbił do przodu, przede mną w rozciągniętej lekko stawce biegło chyba trzech, czterech chłopaków , a koleżanka trochę została . Autopsja podpowiadała mi ,że sytuacja może się jeszcze zmienić i nie ma się co forsować tym bardziej, że wygląda na to ,że z juniorów wybitnie starszych nie ma nikogo przede mną , a z kolei to dopiero początek dystansu. Lekko pochmurna aura i zacienione uliczki trasy sprzyjały rywalizacji. W drugiej części biegu chłopaki jednak zaczęli słabnąć i po punkcie z wodą, na moim celowniku znalazł się kolega Hubert do którego nawet trochę zniwelowałem dystans. W ostatniej fazie dobił do mnie kolega , którego wcześniej wyprzedziłem i we dwóch byliśmy w umyślonym pościgu, choć parcia z mojej strony nie było, bo zaczęła się kalkulacja. Na ostatnim odcinku chyba wszyscy czuli już zapach mety , bo tempo zaczęli podkręcać i tu wyprzedził mnie kolega biegnący ze mną w ostatniej fazie.
Finalnie linię mety przebiegłem jako dziewiąty. Zmieścić się w dziesiątce już było samą satysfakcją, a i kategorii wiekowej plan zrealizowany został w 100 %. Start biegu był o godzinie 10 , a już o 11.30 zaczęły się pierwsze dekoracje, co potwierdzało świetną organizację.
Była oczywiście kategoria open pań i panów , kategoria mieszkańców Konstancina, kategoria olimpijczycy, kategoria Piotry , no i kategorie wiekowe.
Było wiele i bardzo ciekawych nagród. Być może osoby nie objęte nagradzaniem nie zwróciły uwagi, ale ja jako objęty tematem zauważyłem , że gradacja atrakcyjności fantów zdecydowanie korzystniej wypadała dla młodszych kategorii, tym bardziej ,że występowało dublowanie się kategorii.
Według mnie gradacja powinna być raczej związana z zajmowanym miejscem w kategoriach. Określił bym to w ten sposób, że „obfitsze czy atrakcyjniejsze ‘’ pakiety dla miejsc wyższych, traktowanych na równi, we wszystkich kategoriach. To jest oczywiście moja subiektywna obserwacja, z resztą dotycząca dość wąskiego grona uczestników, ale jako uczestnik wielu imprez pozwoliłem sobie na taką refleksję. Regulamin nie określał szczegółów tego, zatem temat był realizowany jakby uznaniowo i nie ma co z tym dyskutować. Oczywiście jestem zadowolony z otrzymanego grilla elektrycznego i talonu na masarz stóp ( lokalizacja w Konstancinie, ja może skorzystam, bo nie muszę jechać np. z Rzeszowa) , ale poczułem się trochę tak, jakbym nie umiał obsłużyć smartfona ze względu na wiek ;). Pomijając ten temat impreza godna polecenia i naśladowania jeśli chodzi o logistykę organizacyjną, zatem nie wykluczone , że sprawdzę się tu w przyszłym roku, jeśli tylko będzie kontynuowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz