Pozwoliło to nam wykonać swojego rodzaju rozpoznanie, które z kolei ułatwiło obmyślanie taktyki. Dopełnieniem jej było również uzyskanie od niektórych ze startujących wiedzy o ich możliwościach. Początkowo wyglądało, że raczej nie będę musiał się zbytnio sprężać, jednak po pierwszej pętli okazało się że cały czas miałem „ogona”, który nie odpuszczał.
Nic , tylko trzeba było cisnąć. Na czwartej pętli dysponując jeszcze siłami ,parokrotnie szarpnąłem tempo , by wybadać , a nawet zmęczyć rywala. Jednak on twardo się mnie trzymał, bo tylko słyszałem jego odbicia biegowe za sobą. Po wejściu na ostatnią , piątą pętlę , czułem że jeszcze mam rezerwy siłowe i po jej jednej czwartej przystąpiłem do mocniejszego , ale długiego finiszu. I to była dobra decyzja, bo udało się uzyskać lekką przewagą. Ważne było to, tym bardziej ,że ostatni krosowy odcinek około pięćdziesięciu metrów odbywał się po muldziastej trawie i tu warto było zwolnić dla kontroli podłoża, by się nie kontuzjować. Potem był już tylko krótki odcinek chodnikowy do mety. Plan się powiódł i na metę udało wpaść się pierwszym dodatkowo z satysfakcją , że trzeba było jednak powalczyć. Kolega Kamil zdaje się ,że był czwarty i w swojej kategorii ,też nie ominęło go podium, co stanowiło element dowartościowania w wyzwaniach jakie sobie stawia.
Podsumowując , miejsce , organizatorzy, atmosfera i sam pomysł imprezy godny pozazdroszczenia dla innych organizacji lokalnych. Pozostaliśmy do końca ceremonii i oklaskiwaliśmy zwycięzców w całej edycji ,a ostatnią konkurencję w której właśnie braliśmy udział poprzedzał jeszcze wyścig rowerowy, jazda na nartach biegowych i pływanie (to zapewne na basenie) oczywiście przeprowadzane w odpowiednich porach roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz