Jeszcze dwie godziny
temu dziarsko podążaliśmy biegiem po pętli Parku Skaryszewskiego w 76 edycji
Parkrun, a za dwadzieścia jedenasta jesteśmy już w Kobyłce na starym ,a może
strasznym basenie. Znam, to może za dużo powiedziane, raczej pamiętam, to
miejsce z przełomu lat 60 i 70 ubiegłego wieku , bo w tym basenie parokrotnie
pływałem, to też za dużo powiedziane, ale uwarunkowane wówczas moim wiekiem. To
co z niego zostało to lej po bombie wypełniony wodą , ślad podmurówki
ogrodzenia gdzie niegdzie i resztki dwóch murków dawnej będących częścią wejść
na obiekt. Jeden nawet ma okienko jakby kasowe. Kilkadziesiąt lat i miejsce
całkowicie odmienne od tego którego obraz mam w pamięci. Teraz miejsce to ożywa
na nowo , a to za przyczynkiem powstania Trasy Zdrowia PZU. Taka ogólnopolska
inicjatywa wsparcia ścieżki różnymi elementami ,przeszkodami do doraźnej
aktywności fizycznej. Wszystkie stacje-
przyrządy wykonane z drewna w sposób zniechęcający do dewastacji, zatem jest
szansa, że jakiś dłuższy czas posłużą zainteresowanym. Logistycznie i organizacyjnie
temat ogarnęło Family Activ , grupa
kolarska z Kobyłki. Tuż przed godziną jedenastą na jednej pętli przeprowadzono
wyścig dla dzieci. Długość pętli to nie całe 1700 metrów w warunkach krosowych,
aczkolwiek po ścieżkach tego kompleksu leśnego sąsiadującego przez drogę
gruntową ze stacją PKP Kobyłka. Jadąc na wschód po prawej stronie. Dzięki
wyścigowi najmłodszych jakby mieliśmy więcej czasu na rozgrzewkę. A wyglądała
ona raczej nie tak jak zwykle, bo przeszywający chłód zniechęcał do przebywania
na powietrzu , a prowokował jak najdłuższy nasz pobyt w ogrzanym aucie, tym
bardziej że nie przebieraliśmy się po poprzednim biegu, a jednak ubranka trochę
zawilgotniały. Jednak te 5 ,10 minut przed startem postanowiliśmy podnieść
ciepłotę naszych ciał poprzez jakiś ruch, a przy okazji zorientować się z kim
nam przyjdzie rywalizować. Rzeczywiście było kilka osób w strojach
świadczących, że coś tam poczynają sobie biegowo, jednak naszą uwagę zwróciło
dwóch młodzieńców , prawdopodobnie piłkarzy, którzy mogli zmusić nas do wysiłku
większego niż ten który planowaliśmy tu włożyć , by dobrze wypaść. A przecież
mieliśmy już w nogach wyścig na piątkę. Oczywiście chodzi o kilometraż, a ocena
to może 3 +. My ,grupa dorosła , mieliśmy do pokonania
cztery pętle. Nawiasem mówiąc nawet nie pokusiliśmy się, żeby choć raz ją
przebiec w ramach rozgrzewki, no ale
szerokość ścieżki nie pozwalała na poruszanie się po niej autem, w którym się
grzaliśmy. Także profil trasy był dla nas zagadką, no może poza Kamilem, który nieopodal mieszka i już testował ścieżkę
zdrowia, to i coś o terenie wiedział. Spora grupka , jak na taki bieg stanęła
na starcie, by sygnale ambitnie ruszyć. Na czoło oczywiście wysunął się nasz
Kamil, a za nim wspomniani młodziaki, którzy z resztą dosłownie szybko go wyprzedzili i zaczęli
niepokojąco znikać mi z pola widzenia. Biegłem za Kamilem i kiedy już poczułem
,że się rozbujałem to poprosiłem go by mnie przepuścił , by złapać kontakt
wzrokowy z uciekinierami. To było w połowie pierwszej pętli i dzięki temu
widziałem, że bliższy mnie ewidentnie słabnie, a pierwszy się trzyma jednak
separacja między nami nie zwiększa się . Zatem postanowiłem wieźć swoje tempo
dalej i czekać na rozwój wypadków, tym bardziej ,że to początek. Pod koniec
pierwszej pętli dogoniłem słabszego uciekiniera i skupiłem się na pierwszym.
Widziałem ,że sukcesywnie przybliżam się do niego. Nie wpadanie w panikę na początku
zaprocentowało, bo w połowie drugiej pętli już byłem za szybszym uciekinierem,
ale nie miałem nawet zamiaru go brać tak ambitnie od razu tylko się trochę za
im powieźć. Jednak się okazało ,że prawdopodobnie ten szybki start sporo go
kosztował, choć jeszcze gdy biegłem z nim stwierdził , że muszę coś biegać, to
zdradziłem mu ,że to drugi mój wyścig w tym dniu. Taki nie chcący chwyt
psychologiczny, na rywalu nie dający mu złudzeń z kim się ściga, a że ja
musiałem się sprężać ponadnormatywnie do tego co zakładałem to już inna sprawa.
Ale taka to zabawa. Kiedy kolegę zostawiłem to starałem się wypracować na tyle
czystą sytuację , by trochę odpuścić na następnych pętlach, choć nie wiele ,
ale jutro też był w planie start, więc trzeba było zacząć oszczędzanie zasobów.
Finalnie byłem pierwszy, drugi młody
piłkarz ,a trzeci Kazimierz. Kamil był tuż za podium. Zaraz po biegu skorzystaliśmy z
przygotowanego cateringu i spokojnie oczekiwaliśmy na zakończenie zawodów. Było
ono dla nas wyjątkowo miłe , bo dwa miejsca nasze na pudle, a jeszcze zważywszy
na komplet okoliczności, czyli wcześniejszy start ,a i nasze roczniki to dobrze
nas podbudowało.
Medale wręczał nam sam Pan Burmistrz Kobyłki, a dekorował
zwycięzców trener,selekcjoner polskiej reprezentacji Pan Andrzej Strejlau, co nie tylko w naszych oczach podnosiło rangę tych
zawodów oficjalnie otwierających Trasę Zdrowia dla wszystkich chętnych. Nim się nasza ekipa rozstała dogadaliśmy
szczegóły jutrzejszego wypadu do Serocka, życząc sobie szybkiej i skutecznej
regeneracji. A tak nawiasem mówiąc ciekawi mnie geneza powstania tego basenu ,w
tym miejscu, choć jest ono jakby stworzone do rekreacji, która tu właśnie
powraca. Poza tym ciekawe czy gdzieś i czy ktoś ma jakieś foty tego obiektu z
czasów jego świetności ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz