środa, 25 czerwca 2014

Czasem słońce ,czasem deszcz, czyli 5 kilometrów ostro na Ursynowie.14.06.2014



Po pauzowaniu w zeszłorocznej edycji, w tej uczestnictwo zaplanowałem wcześniej bez względu na rodzaj przygotowań i wszystkich innych okoliczności. I konsekwentnie pojawiłem się w dniu startu w biurze zawodów na tyle wcześnie , by się poszwędać nawet po okolicy, a potem pogawędzić i poustalać taktykę biegu ze spotykanymi , sukcesywnie przybywającymi znajomymi. Tak czas zleciał, że trzeba było przebrać się i dokonać rozgrzewki. Przebrałem się w samochodzie na nieodległym parkingu. Na rozgrzewkę ubrałem na wierzch wiatróweczkę, gdyż pogoda zapowiadała się zmienną ,a trochę podmuchiwało to się przydała. Na początku rozgrzewki spotkałem Mariusza z Mińska i tak razem zrobiliśmy pętelkę około dwukilometrową chodnikami i ulicami Ursynowa , bo pobiegliśmy w odwrotną stronę w stosunku do trasy. Po drodze spotkaliśmy kilkoro znajomych w tym panią Iwonę Lewandowską z asystą. Wszystkim dopisywały humory ,co dobrze wróżyło i nastrajało. Gdy dobiegliśmy w rejon mety , do starty pozostawało już nie całe 15 minut, zatem należało się przymierzać do bloków ,oczywiście w cudzysłowie, by zająć w miarę optymalną pozycję. Jakieś panie fit neski poprowadziły jeszcze przedstartową rozgrzewkę dla ogółu ,po czym kilka standardowych zdań oficjelskich i nastąpił start. Przy tej masie startujących nie uniknione było pojawienie się na początku przedstawicieli lotnych premii na pierwszych 200, 300 metrach , by potem umierać dalszą część dystansu, zatem kiedy zostali w tyle można było skupić się na swojej robocie. Tu muszę powiedzieć ,że w tempo nawet wszedłem, ale noga niestety nie podawała tak jak bym chciał to odczuwać. Tempo odbierałem raczej jako równe i nie zważałem na wyprzedzających mnie na pierwszych dwóch kilometrach. Tu doszedł mnie kolega z Kobyłki , z którym ostatnio często się ścigamy na startach, a ostatnio w Rembertowie, co mnie trochę zmobilizowało. Za sobą poza tym czułem oddech Macieja z Piaseczna ,z którym umawialiśmy się przed biegiem na wspólne tempo. Tymczasem dystans umykał pod nogami i kolega Mariusz z Kobyłki trochę słabł ,natomiast około trzeciego kilometra doszła nas koleżanka Ewa teraz z Otwocka, jeszcze rok temu w naszym klubie. Przez krótką chwilę pobiegliśmy razem i widząc jej potencjał powiedziałem jej ,jak myślę dodając trochę otuchy, by spokojnie tak ciągnęła dalej i już na czwartym kilometrze widziałem koleżanki plecy. A jeszcze trzy tygodnie temu to ona miała taki widok ,co prawda na dwa razy dłuższym dystansie, ale już na początku roku obiecała sobie i mnie ,że na piątkę musi mi dołożyć i słowo się rzekło. Tuż przed początkiem piątego kilometra, tak szacuję,  kolega Maciej mnie łyknął i widać ,że delikatnie podkręca, na co mnie już nie było stać. Oj ,ta końcówka była ciężka i ten widok wstępnej bramki i jeszcze z pół kilometra do mety. W takich momentach maksymalnego chyba zmęczenia staram się myśleć , aby nie tracić tempa i dowieźć je do końca. I w moim przypadku meta osiągnięta została w 17:17. Pocieszające jest to ,że łatwo będzie zapamiętać ten wynik. Miejsce też , bo 64 , jak mój rocznik. A całkowicie satysfakcjonujące jest to, że udało się tym wynikiem wywalczyć pierwsze miejsce w kategorii wiekowej i nie wiem czy oficjalnie ,czy nie na pewnych salonach mogę się tytułować jak mistrz ulicznego dystansu 5 kilometrów , oczywiście w swojej kategorii wiekowej. Sam bieg przebiegał w dobrych warunkach pogodowych w przeciwności do przeprowadzanego zakończenia z dekoracją zwycięzców , które skutecznie zakłóciła ulewa , wystraszając sporą część widowni.

 Analizując porównawczo tę imprezę z tą z przed dwu lat ,wynik mam gorszy o 11 sekund. Wtedy była jedna ogólna kategoria masters ,teraz dopracowano się rozbicia na kategorie wiekowe, dając satysfakcję i radość wejścia na podium większej ilość biegaczy i obdarowywując ich reklamowymi gadżetami od sponsorów, poza oczywiście open, gdzie szarpnęli się jak było widać na symbolicznie wielkich talonach,na jakąś gotówkę, jak ja to mówię na pokrycie kosztów startowych.  Po krótkiej regeneracji na dzień dzisiejszy jeszcze miałem w planie start w okolicy zamieszkania w biegu krosowym w rejonie Rezerwatu Grabicz w Kobyłce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz