Po pauzowaniu w zeszłorocznej edycji, w tej uczestnictwo
zaplanowałem wcześniej bez względu na rodzaj przygotowań i wszystkich innych
okoliczności. I konsekwentnie pojawiłem się w dniu startu w biurze zawodów na
tyle wcześnie , by się poszwędać nawet po okolicy, a potem pogawędzić i
poustalać taktykę biegu ze spotykanymi , sukcesywnie przybywającymi znajomymi.
Tak czas zleciał, że trzeba było przebrać się i dokonać rozgrzewki. Przebrałem
się w samochodzie na nieodległym parkingu. Na rozgrzewkę ubrałem na wierzch
wiatróweczkę, gdyż pogoda zapowiadała się zmienną ,a trochę podmuchiwało to się
przydała. Na początku rozgrzewki spotkałem Mariusza z Mińska i tak razem
zrobiliśmy pętelkę około dwukilometrową chodnikami i ulicami Ursynowa , bo
pobiegliśmy w odwrotną stronę w stosunku do trasy. Po drodze spotkaliśmy
kilkoro znajomych w tym panią Iwonę Lewandowską z asystą. Wszystkim dopisywały
humory ,co dobrze wróżyło i nastrajało. Gdy dobiegliśmy w rejon mety , do
starty pozostawało już nie całe 15 minut, zatem należało się przymierzać do
bloków ,oczywiście w cudzysłowie, by zająć w miarę optymalną pozycję. Jakieś
panie fit neski poprowadziły jeszcze przedstartową rozgrzewkę dla ogółu ,po
czym kilka standardowych zdań oficjelskich i nastąpił start. Przy tej masie
startujących nie uniknione było pojawienie się na początku przedstawicieli
lotnych premii na pierwszych 200, 300 metrach , by potem umierać dalszą część
dystansu, zatem kiedy zostali w tyle można było skupić się na swojej robocie.
Tu muszę powiedzieć ,że w tempo nawet wszedłem, ale noga niestety nie podawała
tak jak bym chciał to odczuwać. Tempo odbierałem raczej jako równe i nie
zważałem na wyprzedzających mnie na pierwszych dwóch kilometrach. Tu doszedł
mnie kolega z Kobyłki , z którym ostatnio często się ścigamy na startach, a
ostatnio w Rembertowie, co mnie trochę zmobilizowało. Za sobą poza tym czułem
oddech Macieja z Piaseczna ,z którym umawialiśmy się przed biegiem na wspólne
tempo. Tymczasem dystans umykał pod nogami i kolega Mariusz z Kobyłki trochę
słabł ,natomiast około trzeciego kilometra doszła nas koleżanka Ewa teraz z
Otwocka, jeszcze rok temu w naszym klubie. Przez krótką chwilę pobiegliśmy
razem i widząc jej potencjał powiedziałem jej ,jak myślę dodając trochę otuchy,
by spokojnie tak ciągnęła dalej i już na czwartym kilometrze widziałem
koleżanki plecy. A jeszcze trzy tygodnie temu to ona miała taki widok ,co
prawda na dwa razy dłuższym dystansie, ale już na początku roku obiecała sobie
i mnie ,że na piątkę musi mi dołożyć i słowo się rzekło. Tuż przed początkiem
piątego kilometra, tak szacuję, kolega
Maciej mnie łyknął i widać ,że delikatnie podkręca, na co mnie już nie było
stać. Oj ,ta końcówka była ciężka i ten widok wstępnej bramki i jeszcze z pół
kilometra do mety. W takich momentach maksymalnego chyba zmęczenia staram się
myśleć , aby nie tracić tempa i dowieźć je do końca. I w moim przypadku meta
osiągnięta została w 17:17. Pocieszające jest to ,że łatwo będzie zapamiętać
ten wynik. Miejsce też , bo 64 , jak mój rocznik. A całkowicie
satysfakcjonujące jest to, że udało się tym wynikiem wywalczyć pierwsze miejsce
w kategorii wiekowej i nie wiem czy oficjalnie ,czy nie na pewnych salonach
mogę się tytułować jak mistrz ulicznego dystansu 5 kilometrów , oczywiście w
swojej kategorii wiekowej. Sam bieg przebiegał w dobrych warunkach pogodowych w
przeciwności do przeprowadzanego zakończenia z dekoracją zwycięzców , które
skutecznie zakłóciła ulewa , wystraszając sporą część widowni.
Analizując
porównawczo tę imprezę z tą z przed dwu lat ,wynik mam gorszy o 11 sekund.
Wtedy była jedna ogólna kategoria masters ,teraz dopracowano się rozbicia na
kategorie wiekowe, dając satysfakcję i radość wejścia na podium większej ilość
biegaczy i obdarowywując ich reklamowymi gadżetami od sponsorów, poza
oczywiście open, gdzie szarpnęli się jak było widać na symbolicznie wielkich
talonach,na jakąś gotówkę, jak ja to mówię na pokrycie kosztów startowych. Po krótkiej regeneracji na dzień dzisiejszy
jeszcze miałem w planie start w okolicy zamieszkania w biegu krosowym w rejonie
Rezerwatu Grabicz w Kobyłce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz