wtorek, 23 sierpnia 2016
Biegłem tam wiele razy, Pm "Cudu nad Wisłą" #25 tym razem jako" bieg1920", 15.08.2016
Od kilku lat obserwuję jak nie należy promować imprezy biegowej . Gdzie indziej podobne zawody biją rok rocznie rekordy frekwencji, ale nie tu. Jak dobrze pamiętam kilka lat temu osiągnął pułap ponad 500 startujących, by do tej pory lecieć w dół z tegoroczną frekwencją około 380 osób. Nie będę analizował szczegółowo przyczyn, ale przytoczę jeden fakt którego sam doświadczyłem. Na trzy ,czy cztery tygodnie przed imprezą w lokalnym największym tygodniku ukazała się zajawka o imprezie z informacją ,że będą rozgrywane również biegi dodatkowe. Krótki dla młodzieży i pięciokilometrowy po ulicach Radzymina plus Nordcik Walking . Z racji mojej niedyspozycji już w dniu wydania czasopisma postanowiłem zapisać się na 5 km. Odnalazłem stronę internetową , która uległa zmianie, w stosunku do poprzednich edycji, ale pomijając to okazało się ,że wszystkie biegi dodatkowe są odwołane z powodu niskiego zainteresowania. Niezłe zaskoczenie. Rozwodzić się chyba nie ma co ,jak to powinno wyglądać. Abstrahuję ,że na większości portali biegowych ciężko było znaleźć zajawkę o imprezie. Z tego powodu zaryzykowałem i zapisałem się na Nordick Walking na dystansie półmaratonu. Było trochę czasu, zatem mogłem parę razy zrobić sobie przypomnienie o co w tym chodzi. Tak jak wielu debiutantów w biegach tak i ja w tym przypadku jako główne założenie obstawiałem ukończenie dystansu. Na starci żałowałem ,że moja dyspozycja nie pozwoliła mi podjąć rywalizacji biegowej, bo pogoda była wymarzona . Bez słonecznie ,bez wietrznie przy temperaturze nie przekraczającej 20 stopni. Można było powalczyć we wszystkich spektrach, z rywalami , z życiówkami itd. itp.Zawodnicy NW wystartowali za biegaczami .
Szybko uformowała się grupka pięcioosobowa, w tym jedna pani. Nie ukrywam ,że wlokłem się za nimi nim się jakoś ogarnąłem .Motywował mnie kolega Sławek ,którego znam z przed lat z tras biegowych i kolega z Radzymina, z którym się znaliśmy piąte przez dziesiąte. Jeszcze przed dziesiątym kilometrem dwa razy złapał nas przelotny, ale łagodny deszczyk. Po nawrotce w rejonie około 13 km, koledzy przyśpieszyli. Ja oczywiście też. I tu się stawka rozerwała. Zostaliśmy we trzech. Po dywagacjach ustaliliśmy ,że ostateczną rywalizację zostawimy do osiągnięcia 20 km. Jako debiutant w NW ,szczególnie na tym dystansie cieszyłem się ,że jestem w tej trójce, bo będąc realistą załapywałem się na pudło. Na najniższe miejsce ,ale zawsze. Wedle moich przewidywań wprawiony bardziej w tej dyscyplinie pierwszy był Sławek ,a za nim kolega z Radzymina. Ja ze sztywniejącymi nogami dowlokłem się za nimi. Za metą pogratulowaliśmy sobie tego aktywnie , wspólnie spędzonego czasu w wymiarze 2 godzin 41 minut.
Tu warto zauważyć, że piętnaście lat temu debiutowałem biegowo w tym wyścigu, nie dokładnie na tej trasie , ale na tym dystansie i uzyskany mój rezultat to 2 godziny 33 minuty. Różnica jakby , w tym wymiarze nie duża. Może nie było wtedy tak źle , bo w połowie dystansu zrobiłem sobie ,co najmniej 10 minutową przerwę refleksyjną , biec dalej ,czy zrezygnować. Pobiegłem. I do dziś tej decyzji nie żałuję.Warto zauważyć, że organizator zabezpieczył dość ciekawy pakiet startowy w składzie :worko-plecak, koszulka, czapeczka, izotonik, energetyk i aluminiowy bidonik z karabińczykiem. Nagrody też stały na dobrym poziomie, choć dało się zauważyć też sporą uznaniowość ,ale to dla wtajemniczonych ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz