Warunki pogodowe bez zarzutu. Brak wiatru, temperatura około 20 stopni,również bez słońca. Jest motywacja, bo jest wsparcie mojego pierwszego koordynatora treningowego z przed grubo dziesięciu lat. Postanowił mi potowarzyszyć i jak się uda to zaliczyć cały dystans ,jak nie, to chociaż początek. Frekwencja jak to latem i przed różnymi imprezami skromniejsza ,ale i tak grubo powyżej 50 osób.
Po wykonaniu standardowych czynności z rozgrzewką włącznie rozpoczęliśmy wyścig. Dwóch zawodników, w tym Mariusz z Mińska zaczęli ostro. Ja i trener też. Ale za chwilę poprawka na wyhamowanie tempa, bo nie widzę przed sobą ani Adama ,ani Wojtka. Po redukcji tempa pojawiają się ,i jeszcze jeden zawodnik i nas wyprzedzają. Teraz wiem ,że jest szybko ,ale nie na tyle ,by się zagotować jeszcze w pierwszej części wyścigu. Dwaj pierwsi szybko zniknęli z pola widzenia, potem dwaj koledzy i jeszcze jeden ścigacz, który pozostaje w polu zasięgu. Mój trener po półtorej kilometrze nie wydolił jednak tempa. Ja staram się biec równo i przybliżam się do mojego poprzednika ,zdając sobie jednak sprawę ,że gość też biegnie równo, ale daje mi szansę powalczyć i pomimo wypompowania na ostatnich 400 metrach prostej udało się ładnie dowieźć tempo i zaspokoić apetyt z ładną nawiązką w postaci wyniku 18:41, co mnie samego trochę zaskoczyło, miło zaskoczyło, tym bardziej ,że na jutro też planowałem pościgać się na trochę krótszym dystansie z niewiadomą obsadą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz