czwartek, 19 marca 2015

Kolejny finał,tym razem City Trail, 15.03.2015, Młociny

      Tego startu odpuścić się nie dało. Brakowało mi jednego biegu do końcowej klasyfikacji i teraz można było , a nawet trzeba dokonać chcąc się klasyfikować. Plan na dzisiaj był trochę artystyczny, bo pytany jak dziś pobiegnę , odpowiadałem , że ładnie. Miałem raczej na myśli stronę wizualną niż osiągnięciową.  Choć wczorajsza Falenica nie była maksymalnie waleczna, mogła jednak pozostawiać jakieś ślady zmęczeniowe. Jednak na dziś w aspekcie perspektywy startowej w PM Warszawskim, zgodnie z założeniami kolegi Kazimierza mieliśmy po zawodach dokręcić jeszcze co najmniej dziesięć kilometrów, a przed startem zamierzaliśmy zaliczyć   ,co najmniej piątkę rozruchową. Jednak to przed startem skróciło się do trójki z racji naszego późnego przybycia.  Kontrole policyjne jednak zajmują trochę czasu, a takie dwie właśnie się do tego przyczyniły.         Na szczęście bezbolesne w skutkach, choć dobra pogoda kusiła do podgonienia. Właśnie dzisiejsza aura była znacznie fajniejsza od wczorajszej i choć słonko często chowało się za chmury to temperatura dochodziła do 9 stopni, co dobrze wróżyło dla rywalizacji startowej. Start do niej nastąpił zwyczajowo o godzinie 11. Pomimo wcześniejszego rozruch nadal nie wiedziałem na co mnie stać. Oczywiście trzymałem się planu i zdecydowanie kładłem nacisk na walory estetyczne ruchu w pierwszej kolejności , a w drugiej bacząc na rywali. Kiedy to estetycznie miałem ich na szczęście za sobą, po wyjściu z pierwszego łuku mniejszej pętli, kiedy to się trochę stawka przerzedziła biegłem z dwoma zawodnikami o zbliżonym tempie, a i etetyce biegu do mojej.
Wyczułem ,że tempo jest dość wymagające, ale współpartnerzy i dbałość i sztukę pozwalało na constans tempa. Po drugim kilometrze koledzy trochę mi się rozjechali. Jeden zdecydowanie pociągnął mocniej, drugi trzymał tempo, które jednak wahnęło się w dół w moim odczuciu i wyprzedziłem go. Według oznaczeń kilometrowych na trasie łapałem sobie międzyczasy do późniejszej konfrontacji w odniesieniu do samopoczucia. Na ostatnich dwóch kilometrach tłoku nie było, ale udało mi się dojść jeszcze paru zawodników , co dodatkowo motywowało i zdecydowanie czułem ,że z walorami może było słabiej niż na początku ale z tempem nie koniecznie. Pokonując metę , czas bardzo delikatnie powyżej 18 minut. Oficjalnie w wynikach netto wyszło 18:01, co okazało się najlepszym moim rezultatem w tym cyklu. Trochę mnie to zaskoczyło, w świetle ostatnich dni treningowo startowych, ale i podbudowało. Uzyskiwane międzyczasy to 3:34 ,3:41,3:39,3:32 i 3:38. Czy można było lepiej ? Pewnie tak, ale czy by było ładniej ? A może ładniej jest kluczem dla lepiej ? Trochę takich dywagacji przed ruszeniem w zaplanowane dokręcanie kilometrów po młocińskiej trasie. Była okazja na podsumowania w biegu, tym bardziej , że na początku towarzyszył nam jeszcze kolega Grzegorz. Zatem wyszło całkiem przyzwoicie, bo w zeszłym roku w mojej kategorii triumfował kolega Kazik, a w tym roku godnie zastąpiłem go ja. Jeszcze czekamy na wyniki w rywalizacji drużynowej, gdzie dużo sobie nie obiecujemy zważywszy na perturbacje z jednolitym wpisem zgłoszeniowym nazwy drużyny. Ale niebawem pewnie wszystkiego się dowiemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz