Ostatnimi czasy 1 marca ustalono Dniem Żołnierzy Wyklętych,
czyli tych, którzy po oficjalnym zakończeniu wojny nie złożyli broni i dalej
kontynuowali walkę o prawdziwą wolność Polski. Trwało to jak podają niektóre
źródła , aż do 1963 roku. Dla uświetnienia , upamiętnienia jak i uświadomienia
tych osób i tych wydarzeń , w tym dniu w różnych miejscowościach w całej Polsce
organizowane są biegi na dystansie 1963 m. , 5 km i niekiedy 10 km . W naszej miejscowości ,a w zasadzie dwu , bo w
Kobyłce i Wołominie bieg zorganizowano 28 lutego. Wybrano dystans, ten
najkrótszy, ze startem na drodze w Kobyłce i finiszem na bieżni stadionu OSiR
Huragan w Wołominie.
Bieżnię na tę okoliczność specjalnie doprowadzono do ładu, czyli zniwelowano, co pozwoli bezpieczniej trenować amatorom biegania. W organizację tego biegu zaangażowane były właśnie miejskie ośrodki sportowe z miejscowości wcześniej wymienionych. Trafionym był wcześniejszy dzień organizacji tego biegu, gdyż sporo biegaczy na jutrzejszy dzień zaplanowało start w Półmaratonie w Wiązownej. Dlatego nie planowaliśmy specjalnie mocnego ścigania tym bardziej, że na bieg zameldowało się dwóch ścigaczy w osobach Sylwka Kuśmierza i Przemka Pilipczuka, a i po młodzieży też można się było ostrego startu spodziewać , tym bardziej, że to krótki dystans. Jeden kolega miał zamiar trochę poeksperymentować z kamerą , także tuż przed startem ,zapraszał do wchodzenia w kadr jak najbardziej. O godzinie 12 nastąpił start i ścigacze oraz duża część młodzieży wycięła na całego. Ja natomiast ruszyłem dość zachowawczo, bo chciałem być w kadrze ,tym bardziej , że się zdeklarowałem na to. Kiedy już się w kadrze znalazłem postanowiłem przykręcić srubkę. Zobaczyłem , że czołówka poszła jak burza, ale grupka pościgowa była w moim zasięgu. Nie łatwo było coś więcej wycisnąć, bo trasa była dość trudna ze względu na muldowate podłoże drogi, ale można było ratować się chodnikiem, który z kolei jednak w połowie pozastawiany był zaparkowanymi samochodami. Gdy skończył się ten gruntowy odcinek wpadliśmy na ulicę o podłożu z kostki prowadzącą do terenu OSiRu w Wołominie. Na który wpadaliśmy przez dość szeroką furtkę. Tutaj już byłem w czteroosobowej grupie pościgowej za pierwszą dwójką. Na terenie ośrodka przez chwilę biegliśmy chodnikiem, jednak potem trawą ,chodnikiem i drogą gruntową z tyłu budynku głównego Huraganu. Następnie wybiegaliśmy przez bramę główną by sąsiednimi ulicami wykonać pętlę i znów wpaść przez bramę. Niestety betonowe podłoże tej pętli jast dość zerodowane i trzeba było uważać, by nie nabawić się przypadkowej kontuzji. Jeszcze po minięciu bramy miałem okazję by podjąć walkę o trzecie miejsce jednak odpuściłem mając w świadomości jutrzejszy mocny plan na półmaraton. Mogłem z perspektywy piątego finiszującego obserwować jak nasz kolega Grzegorz nie odpuścił trzeciego miejsca mocno naciskającemu młodzianowi.
Można powiedzieć , że przed jutrzejszym startem płuca sobie przewentylowaliśmy. Na mecie pierwszy , wedle moich przewidywań był Sylwek za nim Przemek i na trzeci Grzegorz. Wśród pań zdecydowanie wygrała nasz mistrzyni Patrycja , która też wybiera się do Wiązownej.
Ceremonię wręczenia nagród uświetniała obecność przybyłych z Białorusi , zamieszkujących tam żołnierzy niezłomnych z którymi mogliśmy trochę porozmawiać i bliżej ich poznać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz