czwartek, 4 maja 2017
Bez żadnych szans i #202 parkrun skaryszak 22.04.217
Już w niedzielę szykowało się wielkie święto biegowe ,a to za sprawą Orlen Maratonu w Warszawie i Maratonu w Łodzi. Ja jednak nie szykowałem się na niedzielę ,choć była pokusa by pobiec 10 kilometrów w ramach OMW, ale ostatecznie zrezygnowałem ze skorzystania z tej komercyjnej oferty. Wstępnie planowałem start w biegu Wolskim na Woli i później w karczewskim biegu wąskotorowym w sobotę. Jednak zastanymi okolicznościami i za tym idącymi powinnościami wymienione imprezy opuściłem na rzecz nie kolidującego parkrunu. Szybko , blisko, atmosferycznie bez zobowiązań. Występu niedzielnego szczególnie nie żałowałem , bo ogólnie ujmując byłem bez żadnych szans. Szans na lokaty i tym bardziej życiówki. A na parkrunie , ku mojemu zaskoczeniu od początku wyścigu jestem na prowadzeniu stawki.
Czekałem kiedy ktoś do mnie dobije i jeśli nie wyprzedzi to ponaciska chociaż. Nic takiego jednak się nie stało i to był samotny bieg do końca i walka z samym sobą. Bieg stał się dla mnie sprawdzianem w jakim momencie dyspozycji startowej się znajduję.
Być może prowadząc , choćby przez jakiś czas rywalizację z innym zawodnikiem uzyskałbym nieco lepszy rezultat, a tak zostało przy 18:27 najlepszym tegorocznym osiągnięciu na 5 km. Jednak w tych okolicznościach dodatkowo oprócz rezultatu weszło w grę podejście mentalne do pokonywanego dystansu w optymalnym tempie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz