wtorek, 19 lipca 2016

Zamieszanie z wyhamowaniem na #160 parkrun i galop na Hipodromie !

     Na ten dzień mój plan parkrunowy zakładał wyhamowanie tempowe. Najpierw jednak było kilka zamieszań, a pierwsze już przy zaparkowaniu ,które okazało się nie możliwe w miejscu tym co zwykle z powodu ustawionych barierek. Po podjęciu szybkiej decyzji po gangstersku wpasowałem się w znany zbieg finiszowy z PM Praskiego. Dobiegając do punktu zbornego dało się zauważyć pewne zamieszanie związane z wczorajszą nawałnicą deszczowo-wichurową polegajacą na usuwaniu jej skutków. Przyczyną natomiast tego dość intensywnego usuwania były zaplanowane w tym miejscu dni Saskiej Kępy , a co zatym idzie estrada , stoiska ,food traki itd itp jak się po drodze zorientowałem. To dodatkowo utwierdzuło mnie w słuszności mojego planu na dzisiejszy bieg. Na trasie czekało nas omijanie wcześniej przybyłych już aut rozlokowujących się w nawiązaniu do dzielnicowej imprezy. Ale mimo to nie odstraszyło to parkrunowców jak i innych wolno biegaczy, jak i grupy treningowej" Nikego". Także ruch na trasie był dziś wyjątkowy i to nie koniecznie za naszą przyczyną. Po wystartowaniu starałem się nie sprężać by finalnie osiągnąć wynik z przed czterech tygodni, czyli w granicach 21 minut. Na początku było dość trudno puścić tak swobodnie tylu gości przed siebie, ale jak mus to mus, ale i tak wydawało mi się ,że ciągle za szybko. Tempo wyjątkowo, bo zazwyczaj tego nie robię ,starałem się korygować kontrolą wskazań mojego Polara, co ze zderzeniem z moimi odczuciami wydało mi się dużymi rozbieżnościami. O skuteczności  realizowania mojego planu mogło jednak świadczyć to , że zostałem w pierwszej fazie wyścigu wyprzedzony przez paru biegaczy, jednak w drugiej fazie moje oporowe tempo okazało się jednak za mocne dla jednego z atakujących. Na ostatnich metrach raczej myślałem o kontroli technki biegu niż jakimś finiszowaniu, jednak pamiętając z poprzedniego startu niedomiar wskazań Polara polegający na złapaniu krótszego dystansu, po minięciu mety postanowiłem pobiec deko dalej , by mieć zapisaną tę piątkę, nie zważywszy już na czas. I w ten oto sposób mój wynik z nadbiegiem wyniósł 21:22. Pisząc to jeszcze nie było oficjalnych wyników, ale z autopsji, mogę przypuszczać, że będę bardzo blisko założonych 21. Tym razem darowałem sobie pozostanie na pamiątkową fotkę, bo musiałem przemieścić się do Wesołej, gdzie rozgrywać się miał Hippodromowy Crossing. W międzyczasie doszły oficjalne wyniki ze Skaryszaka i okazało się , że nabiegałem lepiej niż planowałem ,bo 20:34 zajmując 9 pozycję na 75 startujących. Teraz wracamy, a właściwie dojeżdżamy na Hipodrom w Wesołej. Jestem sporo przed czasem startu sztafet ,zatem to ja odbieram nasz pakiet i przy okazji dowiaduję się jak nazywa się nasza drużyna. Jagódka taka to nazwa ,a dlatego że obstawialiśmy klasyfikację sztafet rodzinnych, a były jeszcze biznesowe.Wynikało to z kilku niuansów regulaminowych ,choćby z tego, że u nas na jednej ze zmian obstawiało dziecko, córka kolegi Grzegorza o imieniu Jagoda. I już wiadomo skąd nazwa. Dystanse poszczególnych zmian to 0,5 km, 2,5 km, 2,5 km i znów 0,5 km. Pierwsza biegła u nas Jagoda i poradziła sobie świetnie jak na swoje możliwości, potem biegłem ja i udało mi się wypracować pozycję drugą w połowie dystansu doganiając zawodniczkę AZSu, która jak zauważyłem i zwróciłem jej uwagę, że biegnie z rozwiązanym butem.  Z kolei przyszła zmiana na Grzegorza ,który dalej niwelował stratę , a łatwo nie było ,bo goniliśmy drużynę DreamRun , co prawda z kategorii biznesowej, ale duch rywalizacji nie pozwalał nam odpuścić. Nawet na ostatniej zmianie, kiedy właśnie ich zawodniczka Karolina przejęła pałeczkę spiker stwierdził ,że mają nie zagrożoną pozycję, jednak my mieliśmy na tej zmianie kolegę Kamila Herman, który jest znany z mocnego tempa szczególnie na krótkich odcinkach, a 0,5 km takim właśnie jest. I jakież zdziwienie było spikera jak i nasze , że nie wiele brakowało , a dopingowany naszymi okrzykami Kamil był zaledwie kilkanaście metrów za Karoliną. Kompleksów nie mieliśmy , bo dokładnie wiedzieliśmy z kim rywalizowaliśmy, a i tak kosz obfitości od sponsora "Piotr i Paweł" taki sam trafił w ręce naszej drużyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz