czwartek, 19 lutego 2015

Citi Trial ,kolejna warszawska odsłona,15.02.2014


  Ambitnie spędzona sobota na Staro Miłosnych górkach, dała się odczuć w nogach, ale nastawienie do walki minimum oczywiście było. To minimum to miejsce ,jak najsolidniejsze w kategorii. Po wczorajszej zaawansowanej wiosennie pogodzie, dziś powrót zimy. Na szczęście bez śnieżycy, zasp i tego typu atrakcji, ale z temperaturą lekko poniżej zera i ze sporym zachmurzeniem, co w odniesieniu do soboty dało się czuć różnicę po kościach, szczególnie przed rozgrzewką. Właśnie tym razem aktywnie włączyliśmy się do powszechnej rozgrzewki dla startujących. Ta pogoda jakby nas przymusiła. Po jej zakończeniu wszyscy truchtem udali się na miejsce startu odległe koło kilometra od mety. Była okazja do biegowego dokończenia rozruchu. Docierając do startu zorientowałem się  , że w wielu miejscach nawierzchnia nie będzie komfortowa, bo lekko oblodzona. To co wczoraj nie zdążyło odparować dziś ładnie zamarzło. Dlatego już planowałem bieg raczej po części trawiastej w miarę możliwości.  Kiedy doszło do startu, ruszyłem dość ostro. Przynajmniej tak odczuwałem , ale obserwując porównawczo rywali zauważyłem , że szału nie ma, a z każdym przebytym odcinkiem brakuje świeżości. Zatem przestałem się spinać i skupiłem się na osiągnięciu jakiegoś optymalnego tempa, które pozwoliło by mi chociaż zrealizować plan minimum.

Z analizy międzyczasów kilometrowych, ewidentnie na drugim i trzecim był ten moment kryzysowy dla mojego wyścigu. Jednak już czwarty i piąty kilometr okazał się bardziej swobodny i w tempie zbliżonym do pierwszego. Efekt finalny czasowo to 18:53, co ewidentnie pokazuje, że to raczej sprawdzian w cyklu treningowym niż start docelowy. Ale czasami warto się sprawdzić na lekkim przemęczeniu. W końcu na dłuższych trasach utrzymanie tempa na zmęczeniu jest sztuką. Założenie , co do kategorii zrealizowałem w 100%, co do miejsca open to jest co poprawić, o ile znów nie trafię na brak świeżości. Podsumowując samopoczucie w świetle naszego startu w półmaratonie w Wiązownej z wzięciem pod uwagę naszych treningów możemy być zadowoleni i pełni optymizmu. Planujemy jeszcze jeden start ,powiedzmy sprawdzający w zawodach w Stoczku Łukowskim, gdzie startowałem wiele razy i miałem okazję poznać wszystkie mutacje i modyfikacje trasy . Same zawody ze względu na swoją kultowość i swojski charakter są godne według mnie polecenia. Nie bez znaczenia pozostaje także aspekt historycznego tła, będącego przyczynkiem do uroczystości obchodzonych w tych dniach w tej miejscowości. Tak, czy owak , polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz