Ambitnie spędzona
sobota na Staro Miłosnych górkach, dała się odczuć w nogach, ale nastawienie do
walki minimum oczywiście było. To minimum to miejsce ,jak najsolidniejsze w
kategorii. Po wczorajszej zaawansowanej wiosennie pogodzie, dziś powrót zimy.
Na szczęście bez śnieżycy, zasp i tego typu atrakcji, ale z temperaturą lekko
poniżej zera i ze sporym zachmurzeniem, co w odniesieniu do soboty dało się
czuć różnicę po kościach, szczególnie przed rozgrzewką. Właśnie tym razem
aktywnie włączyliśmy się do powszechnej rozgrzewki dla startujących. Ta pogoda
jakby nas przymusiła. Po jej zakończeniu wszyscy truchtem udali się na miejsce
startu odległe koło kilometra od mety. Była okazja do biegowego dokończenia
rozruchu. Docierając do startu zorientowałem się , że w wielu miejscach nawierzchnia nie będzie
komfortowa, bo lekko oblodzona. To co wczoraj nie zdążyło odparować dziś ładnie
zamarzło. Dlatego już planowałem bieg raczej po części trawiastej w miarę
możliwości. Kiedy doszło do startu,
ruszyłem dość ostro. Przynajmniej tak odczuwałem , ale obserwując porównawczo
rywali zauważyłem , że szału nie ma, a z każdym przebytym odcinkiem brakuje
świeżości. Zatem przestałem się spinać i skupiłem się na osiągnięciu jakiegoś
optymalnego tempa, które pozwoliło by mi chociaż zrealizować plan minimum.
Z analizy międzyczasów kilometrowych, ewidentnie na drugim i trzecim był ten moment kryzysowy dla mojego wyścigu. Jednak już czwarty i piąty kilometr okazał się bardziej swobodny i w tempie zbliżonym do pierwszego. Efekt finalny czasowo to 18:53, co ewidentnie pokazuje, że to raczej sprawdzian w cyklu treningowym niż start docelowy. Ale czasami warto się sprawdzić na lekkim przemęczeniu. W końcu na dłuższych trasach utrzymanie tempa na zmęczeniu jest sztuką. Założenie , co do kategorii zrealizowałem w 100%, co do miejsca open to jest co poprawić, o ile znów nie trafię na brak świeżości. Podsumowując samopoczucie w świetle naszego startu w półmaratonie w Wiązownej z wzięciem pod uwagę naszych treningów możemy być zadowoleni i pełni optymizmu. Planujemy jeszcze jeden start ,powiedzmy sprawdzający w zawodach w Stoczku Łukowskim, gdzie startowałem wiele razy i miałem okazję poznać wszystkie mutacje i modyfikacje trasy . Same zawody ze względu na swoją kultowość i swojski charakter są godne według mnie polecenia. Nie bez znaczenia pozostaje także aspekt historycznego tła, będącego przyczynkiem do uroczystości obchodzonych w tych dniach w tej miejscowości. Tak, czy owak , polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz