niedziela, 9 listopada 2014

EKO bieganie niepodległościowe na Targówku, 8.11.2014

 
 Miejsce było mi znane z paru już startów na różną okoliczność, aczkolwiek jak pamiętam, również przez tego samego organizatora jak miało być i tym razem. Jednak teraz było inaczej z powodu nowego wytyczenia trasy, zresztą przez blisko mi znanego biegacza kolegę Sylwka Kuśmierza, co zapowiadało , że prawdopodobnie będzie jeszcze bardziej przyjazna dla biegaczy i ich rywalizacji. Wyścig miał wystartować o godzinie 15. Wcześniej było parę rywalizacji przeznaczonych dla młodzieży, bo dodać należy ,że wspomniany kolega jest nauczycielem, oczywiście tzw. WF’u i propaguje czynnie bieganie, za co mu chwała. A nawet był wyścig dla nauczycieli, gdzie triumfował rzecz by się chciało oczywiście, kolega Sylwek, ale miło jest mi tu dodać ,że na trzecim miejscu uplasował się nasz ziomek Leszek Stępień, który przywiózł ze sobą mocną grupę biegową młodzieży. Kiedy z kolegą Kamilem my się tu pojawiliśmy, po młodzieży nie było już śladu, a obiekt był  całkowicie ,z całą przygotowaną infrastrukturą nastawiony na bieg główny open. Pobieżnie przeglądając listę startową nie robiłem sobie złudzeń na jakąś walkę o pudło tym bardziej, że jeszcze w zatokach czułem pozostałości po dopiero co przebytym przeziębieniu. Objawiało się to odczuciem skatowanych mięśni. Aura tego dnia też nie była motywująca, bo ciągła mżawka raczej nie miała zamiaru zrobić sobie przerwy. Wszystkie te aspekty zadecydowały o tym , że postanowiłem wystąpić  nie dość , że na  długo , to dość ciepło.


Pod kurteczką miałem bluzę na długo ze stójką , ale na szczęście z suwaczkiem, bo można było dokonać częściowej termoregulacji. Bieg miał odbyć się na pętli wokół i trochę przez Park Leśny Bródno. Generalnie  kółko do trzykrotnego pokonania. Nie wiem ile tam się ludzików zgłosiło , ale limit ustalono na 150 osób, zatem tłoku nie było. Pomimo pewnych nie predyspozycji starałem się raczej ustawić z przodu stawki na starcie, co po rozpoczęciu okazało się trafną decyzją, bo generalnie mieściłem się w pierwszej dziesiątce, planując rozpoznać temat na pierwszej pętli, przetrwać drugą i może powalczyć na trzeciej .
Założenia trzymałem się dzięki temu ,że nie poniosło mnie z tempem i trochę przetasowań było , co zaobserwowałem, biegnąc zasadniczo bardzo równo, bo 12:53 , 12:45 i 12:51 kolejne trzy pętle. Według rzucanych informacji na pierwszej pętli byłem dziesiąty , by finalnie być siódmy. Ja doganiałem ,ale też byłem dogoniony. Tu dał zapamiętać się kolega z Entre , którego myślałem, że jeszcze dojdziemy, bo w trakcie kombinowałem współpracę z dogonionym Danielem.
Jednakże on gnał nieźle , bo wyprzedził Janka , na co i ja miałem chętkę , ale przy dzisiejszej dyspozycji trochę zabrakło. Skończyło się tak jak skończyło. Kamil ,z kolei ,traktował raczej dystans na zaliczenie.  Po biegu, w ciągle towarzyszącej nam mżawce, zaliczyliśmy grochóweczkę po czym rozpoczęło się losowanie kilkunastu fantów i oczywiście ,rzec by można , kolega Kamil się załapał na rękawiczki. Pomimo aury jaka była to klimat imprezy odnalazłem ten sam , co go pamiętałem z poprzednich, czyli pozytywnie na 100 %. Największy problem dla mnie stanowiło wpisowe, bo stanowiło pięć puszek, a ja preferuję napoje , co wiemy jakie ,ale w butelce, ale od czego są znajomi. Pomożecie ? Pomożemy ! I puszki były . Acha aura, czy coś spowodowała ,że w biegu udział wzięło i ukończyło 83 osoby, a znaleziony rower po zawodach czeka na właściciela. Czyżby to był      Piotrek S. ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz