czwartek, 4 września 2014

III Wielka Ursynowska, 31.08.14


Start w tej imprezie biegowej o dość oryginalnym charakterze, bo po torze wyścigów konnych, można było potraktować spontanicznie, gdyż wyznaczony limit zapisów raczej nie wyczerpywał się , a to za przyczynkiem wielości imprez przewidzianych na ten dzień. Finalnie bieg ukończyło 400 osób, które w ten sposób wsparły Fundację Pegasus. Głównym konkurentem był tu Półmaraton BMW też w Warszawie, a potem kilka biegów w dalszej okolicy jak choćby w Siedlcach. Nie bez znaczenia też były zawody rozgrywane w sobotę, bo nie wszyscy mogą , chcą czy , decydują się na takie obciążenia startowe ,dzień po dniu. Ale tu tacy się pojawili, miedzy innymi ja po wczorajszym biegu Bobra w Tłuszczu. Występ tutaj traktuję jako ciekawostkę , a i jakaś doza sentymentu też odgrywa tu rolę. Parę lat temu o okresie letnim , głównie w czwartki ścigaliśmy się tu w cyklu Grand Prix Wyścigów , których pomysłodawcą i organizatorem był red. Janusz Kalinowski. To właśnie wtedy razu jednego miałem przyjemność zobaczyć prawdziwą gonitwę na żywo tylko dlatego, że wyścigi konne przełożono na czwartek, kiedy zwyczajowo nie ścigano się , ale w poprzedzającą go niedzielę gonitw tor był totalnie zalany po ulewnej nawałnicy.  Także te miłe wspomnienia przekonują mnie , by jak tylko jest możliwość to się tu pojawić na ściganie. W ubiegłym roku biegaliśmy tuż po ulewie i było krosowo na maksa, w tym roku natomiast pogoda dopisała i jak na dystans 5 kilometrów nawet dość ciepła aura nie okazywała się kłopotliwa.

         Sam start , startem, ale jakieś zamierzenia taktyczne trzeba było określić . W tym przypadku w grę wchodziła rywalizacja w kategorii wiekowej. I tu moimi głównymi rywalami okazali kolega Drabczyk , Nowocień , Roszkowski –tata Tomka też biegnącego ,tym razem bajtowo. To z tych co ,znałem. A , no i kolega Radomski z którym biegałem wczoraj Bobra. Jeszcze przed startem kolega Drabczyk zdradził się ,że biegał w sobotę 25 kilometrów w cyklu Puchar Maratonu, zatem nieśmiało wykluczyłem go jako potencjalnego rywala. Wszystko wyklarowało się na pierwszej prostej , gdzie wiedziałem ,że muszę się pilnować kolegi Nowocienia, który narzucił dynamiczne równe tempo, jednak odpowiadające moim możliwościom w tej fazie dystansu. Wraz z pokonywanym dystansem, po wewnętrznej toru w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, wyprzedziliśmy paru zawodników. Ja starałem się utrzymywać kontakt z moim rywalem biegnąc z tyłu i kontrolując sytuację , bo do końca nie byłem pewny jak zareaguje mój organizm po wczorajszym ściganiu. Kiedy mieliśmy już na ukończeniu pierwsze okrążenie, trzeba było wykonać nawrotkę zlokalizowaną przy zewnętrznej toru, po czym biegliśmy z powrotem , ale zewnętrzną stroną toru. Takie rozwiązanie jest trafione, gdyż biegnący w dalszej stawce mają okazję zobaczyć wcześniejszych, a jest to też dobrym przeglądem sytuacji dla ambitniejszych ścigaczy, by móc łatwiej ocenić dyspozycje rywali tuż przed połową dystansu.
Ja tu też dokonałem takich analiz i przybliżyłem się maksymalnie do kolegi , którego miałem na celowniku i kiedy jeszcze przed wejściem w łuk toru byłem tuż za nim poczułem, że to jest moment , by lekko wzmocnić tempo i po wyprzedzeniu go próbować się urwać na bezpieczny dystans i dowieźć swoją pozycję do mety. Po dokonaniu minięcia , aby zmobilizować się do trzymania tempa wziąłem na celownik kolejnego zawodnika z przodu , by mieć motywacje do ambitnego ciągnięcia dalej. Jeszcze przed ostatnim łukiem udało mi się go minąć i łudziłem się , że mam w zasięgu następnego. Jednak dystansu szybko ubywało, a ten z przodu wyraźnie walczył , bo oglądał się sprawdzając jaką mam stratę do niego. Po wyjściu z łuku na ostatniej prostaj nic się nie zmieniło jeśli chodzi o kolejność wpadania na metę, n o może poza tym ,że każdy walczył o swój czas. Na mecie zameldowałem się na siódmej pozycji , co po przeglądzie zawodników będących przede mną , przekonywało mnie ,że plan się powiódł i będzie satysfakcja z pierwszego miejsca w kategorii , co z resztą za kilka chwil potwierdziło się w wywieszonych wynikach , a potem na ceremonii dekoracji. Zawody wygrał Krzysztof Wasiewicz z czasem 15:13, a pierwsza pani to Magdalena Skarżyńska z czasem 18:49.
Analizując z kolei wyniki pod kątem mojej kategorii, dwa pierwsze miejsca były dość zdecydowane jednak dalsze to czterech zawodników wbiegało jeden za drugim jakby w zażartej rywalizacji w odstępach dosłownie paro sekundowych , ale tak ciekawie wyszło. Wszystko odbywało się jeszcze w godzinach przed południowych, ale wokół estrady rozstawionych było już wiele stoisk promujących różne organizacje dzielnicy Ursynów, oraz różne atrakcje dla najmłodszych jak wioska Indiańska, czy możliwość przejażdżki kucykiem. Nie pozostawałem tam dłużej ,zatem jak i co działo się potem nie wiem, ale zapewne ci co się pojawili miło spędzili  kawałek niedzieli.



~D.M.J. Król~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz