Pogoda w tym dniu dopisywała biegaczom, stwarzając dogodne warunki głównie temperaturowe ,oscylujące lekko powyżej 10 stopni. Tym razem zmieniłem plan taktyki na ten bieg. Postanowiłem w miarę możliwości od początku ciągnąć jedno tempo, by sprawdzić się jak przełoży się to na pokonanie dystansu. Oczywiście podstawowym warunkiem było tu wbicie się w optymalne tempo, a nie jakieś szaleństwo ,a potem zwałkowy kryzys.
Z racji , że padł mi mój Polar (w naprawie gwarancyjnej ) prędkość szacowałem intuicyjnie i porównawczo do konkurencji. Pewnym odnośnikiem były jeszcze oznaczenia kilometrowe na których można było rozeznać tempo korzystając z prostego chronometru. Z tego też skorzystałem i tempo wyszło mi dość mocne w granicach 3:45, ale że było płasko na początku ,bo po stadionie , a później prosto i z górki stąd taki efekt. Dlatego kiedy zaczęliśmy bieg po coraz węższej ścieżce lekko zwolniłem, by jednak nie przeholować. Wtedy wyprzedził mnie kolega Adam, mój rywal w kategorii wiekowej. Pewnie by tego dokonał wcześniej, ale jest tydzień po maratonie i jak nic brakuje mu tzw. świeżości, ale mnie brakuje z kolei jeszcze wytrzymałości i nawet nie wysilałem się , by na dłuższą metę cisnąć za nim. Po jakimś czasie zostałem dogoniony jeszcze przez dwóch zawodników. Tutaj postanowiłem nie odpuszczać, tym bardziej, że czułem tempo nie wiele mocniejsze od mojego. Oni jednak trochę bardziej dociskali. I w pewnym momencie jeden z nich zdecydowanie zaczął budować przewagę.
Ja natomiast kurczowo trzymałem się tego drugiego, w charakterystycznym biegowym singlecie z czarno-zielonymi wstawkami. Był moment, że nawet zaproponowałem temu koledze, przejęcie prowadzenia, gdyż odczułem jakby spadek tempa. I tak we dwóch bujaliśmy się do punktu z wodą na drugim już okrążeniu i wtedy kolega zdecydowanie wyhamował, ja natomiast trzymałem tempo nadal , co pozwoliło mi na odskoczenie od niego. Oczywiście liczyłem się z tym, że może złapie oddech i dojdzie mnie i dalej będziemy ciągnąć dalej pogoń za tym co się wcześniej oderwał, a między drzewami przed nami migała jego biała koszulka , dając jakby zachętę do pościgu. Jednak tak się nie stało i mnie w samotnej gonitwie trochę się zniechęcało. Choć pomimo to szukałem motywacji w tym, żeby trzymać tempo ,co pozwoli na poprawienie rezultatu z poprzedniej edycji, a i co za tym idzie lokaty. I tak się stało , bo tym razem byłem 7, skok o 5 pozycji ,a i czas lepszy o dwie minuty. Czyli podsumowując udał się sprawdzian aktualnej dyspozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz