Choć miejscowość Dąbrówka odległa jest około dwudziestu kilometrów od mojego zamieszkania nie miałem okazji jej odwiedzić wcześniej
zarówno pod względem sportowym jak i innym. Tym razem okoliczności i termin sprzyjały, by zaplanować sobie start w tym wyścigu. Miejscowość okazała się bardzo sympatyczna , a lokalizacja bazy i miejsca startu na terenie nowoczesnego obiektu szkolnego dodatkowo wzmocnił to wrażenie. Przed startem głównym odbywały się wyścigi młodzieży w różnych klasyfikacjach wiekowych oczywiście z przybyłą młodzieżą z Wołomina reprezentującą UKS Gazela .Jak było do przewidzenia Gazela wysoko plasowała się w klasyfikacji, jednak bezkonkurencyjna okazała się nasza Karolina, która w klasyfikacji gimnazjów była bezkonkurencyjna obiegając również chłopaków ,bo tu bieg był łączony. Młodzież biegała na dystansach przewidzianych dla młodzieży oczywiście znacznie krótszych niż przewidziany bieg główny na dystansie 10 km. Przy czym panie biegły 5 km, co było łatwe do przeprowadzenia gdyż dystans podstawowy składał się właśnie z dwóch. Jednak parę pań deklarowało chęć biegu na 10 km. Czy biegły nie wiem, ale w wynikach na ultimasport.pl pewnie powinno być uwidocznione. Harmonogram czasowy imprezy przewidywał nasz start na godzinę 12:30 jednak nastąpił poślizg 15 minutowy. Nie miało to większego znaczenia, bo i tak już było upalnie pomimo ,że lato ma się ku końcowi. Powiedziawszy szczerze nie miałem pomysłu na ten bieg ,a widziałem kilku rywali mogących sprawiać dla mnie trudności. Dodatkowym dylematem była dla mnie możliwość startu w jutrzejszym biegu w Radzyminie tzw. Ćwierćmaraton, bo trafił mi się pakiet kolegi, który nie może pobiec. Ale ,co ma być to będzie.
Kiedy już wystartowaliśmy ,ku mojemu zaskoczeniu, choć wydawało mi się ,że jakoś szybko nie biegnę jestem w czołówce. Dwóch zawodników ewidentnie cisnęło ,ale ten z który biegłem miał tempo do przyjęcia dla mnie. Zerknąłem na zegarek tempo 4/km i pytam czy tak kolega planuje biec i okazuje się ,że tak z tendencją do późniejszego przyśpieszenia. Za nami trzymał się jeszcze jeden zawodnik. Początek prowadził po asfalcie około dwa kilometry. Kolegę poinformowałem, że postaram się towarzyszyć mu co najmniej do 5 kilometra ,a potem zobaczymy. Pomimo trzech zakrętów na części asfaltowej mieliśmy dobry przegląd naszych poprzedników i łatwo było ocenić ,co dokonałem, że pierwszy jest poza naszym zasięgiem, ale drugi widać ,że trochę zostaje i jest szansa na dojście do niego tym bardziej, że stanowimy grupę pościgową. Potem był odcinek drogą leśną o mieszanej nawierzchni i piaskowej i gruntowej i trawiastej, nawet chwilowo żużlowej. Ostatni, około, kilometr pętli był po asfalcie i prowadził do mety na terenie szkoły po skręcie w prawo. Ale tym razem biegniemy prosto i tu już mieliśmy miniętego zawodnika który był drugi. Cały czas próbuję utrzymać tempo narzucane przez kolegę tym bardziej, że pojawiła się szansa na podium. Zdaję sobie sprawę i nawet nie liczę na więcej, że jeśli już to by było trzecie, ale jeszcze prawie druga część dystansu przede mną. Okazuje się ,że nie jest łatwo i dają o sobie znać braki jakie powstały podczas przerwy rekonwalescencyjnej. Kolega Michał Drozd z którym biegłem tak do szóstego kilometra zaczął mi uciekać. Raczej jednak ja słabłem . Cały czas pomimo to starałem się , by jak najmniej tracić tempo. Około 7 kilometra okazało się , że dogonił mnie wcześniej minięty zawodnik Arkadiusz Szczotka. Jednak się zregenerował i podjął atak . Skuteczny. Rzadko mi się to zdarza ,ale tym razem zdawałem sobie sprawę po analizie swojego samopoczucia ,że nawet zredukowane tempo ciężko będzie dowieźć do końca, pomimo to, jednak postanowiłem nie odpuszczać. Finalnie całokształt okoliczności spowodował, że musiałem zadowolić się czwartą lokatą.
Jednak ciśnięcie mimo wszystko do końca spowodowało, że dosłownie padłem na mecie i musiało upłynąć dobrych kilka chwil nim doszedłem jako tako do siebie. No cóż wniosek jest taki, że jak nie ma z czego to i ambicja nie pomoże. Oczywiście początkującym i nie tylko odradzam jednak takie eksperymenty. A mnie jutro czekał podobny dystans, jednak nie na podobnym tempie na pewno.
Z kim przegrałem ?
1.Marek Oleksiak 42:11
2.Michał Drozd 43:38
3.Arkadiusz Szczotka 43:59
i 4.Dariusz Król 45:14
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz