piątek, 24 kwietnia 2015

Aktywny weekend, kończymy w Raszynie 12.04.2015

             
W Raszynie więcej razy byłem ,niż nie byłem. Może nawet wszystkie edycje. Zdarzało się ,że w kategorii wiekowej wskakiwało się na podium i tym razem też była chętka. Jednakże aktywny dzień poprzedzający kazał trzeźwo podejść do tematu i za wiele sobie nie obiecywać.  Przed startem już wiedziałem z kim mi przyjdzie rywalizować. Jak to czasami bywa, zapisy regulaminowe mogą sprzyjać pewnym realizacjom. Tutaj chodzi o podział kategorii co pięć lat , co wykluczyło z kręgu zawodników bezpośredniej mojej rywalizacji wiekowej kolegę Kuciejczyka Henryka. Nie dość , że starszy, to jak się okazało finalnie w dniu dzisiejszym, też zdecydowanie mocniejszy. Pogoda w tym dniu sprzyjała biegaczom. Było około 10 stopni, słonecznie z lekkim zachmurzeniem i umiarkowanym wiatrem, który chwilami nasilał się , co budziło obawy u niektórych. O godzinie 11 ruszyliśmy. Początek zaplanowałem delikatnie ze względu na wybadanie , możliwości , co dam radę dziś wycisnąć . W zasięgu mojego wzroku starałem się utrzymywać dwóch kolegów z Mińska z peselami zbliżonymi do mojego. To był Zbyszek Koper i Mirek Sujak. Trzeciego, którego też chciałbym widzieć Andrzeja Leśniewskiego jednak nie widziałem. Rywalizacja tradycyjnie prowadzona była na trzech pętlach na trasie typowo miejskiej. Raczej płasko, ale sporo zakrętów. Po pierwszej pętli postanowiłem zdecydowanie przybliżyć się do tej dwójki biegnącej jeszcze z biegaczką. W drugiej części ,drugiej pętli już biegliśmy razem. Wstępnie pomyślałem, że będę leciał z nimi , a na kilometr przed metą spróbuję się oderwać od nich , co pozwoli mi mieć pewność dobrego miejsca w kategorii. Jednak to tempo czułem wyjątkowo komfortowo i zmieniłem decyzję , by ciągnąć trochę szybciej, czyli wrócić do tempa , które pozwoliło mi ich dogonić. Jak okazało się koledzy nie dali rady tym razem pociągnąć ze mną i dość szybko się im urwałem. Przed sobą miałem kolejną grupkę z kolegą Mariuszem ,też z Mińska z tym , że sporo młodszy rozwojowy zawodnik. Zdecydowanie separacja między nami malała , jednak tego celu nie udało mi się osiągnąć. Chłopaki mieli trochę łatwiej , jak sądzę , bo biegli w grupce, a pod koniec trochę się pościgali, co z kolei nie ułatwiło mi pogoni. Przyszło mi ukończyć na 28 pozycji z czasem 38:02, co zagwarantowało mi drugą lokatę w kat. M-50.  Kolega Henryk Kuciejczyk z M-55 był poza zasięgiem z czasem 37:01 i oczywiście wygrał swoją kategorię. Natomiast pierwszy w mojej kategorii Andrzej Leśniewski z czasem 37:47, z tym zasięgiem kto wie ? Gdybym go tylko wcześniej wypatrzył w tej grupce przede mną, a ja go nawet nie zidentyfikowałem. No cóż ,taki wniosek, że dobrze przed biegiem zakoduj plecy swoich rywali, a będziesz miał dodatkową motywację.

Jeśli chodzi o motywację, to w paru miejscach na trasie lokalne grupy rywalizowały w dopingowaniu biegaczy i wychodziło im to świetnie. Tradycyjnie po dekoracjach nastąpiło losowanie ciekawych nagród w postaci laptopa , czy garminów dla biegaczy. Szczęście w tej dziedzinie jednak tym razem mam nie dopisało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz