niedziela, 25 stycznia 2015

Chomiczówka 18.01.2014. Kultowy wyścig „Stolycy”.

            Warto obejrzeć :                                                                                https://www.youtube.com/watch?x-yt-ts=1422411861&x-yt-cl=84924572&v=oaSrMqVGmmU          - 9 minuta relacji, ja opowiadam ,a Kazimierz finiszuje !
 Kiedyś na początku roku, zawsze to była pierwsza impreza biegowa na dwu dystansach, gdzie można było sprawdzić swoją dyspozycję startową . Teraz oferta jest szersza , jednak tu nadal przybywa wielu amatorów biegania i nie tylko amatorów. W ofercie są dwa dystansy na 5 i 15 kilometrów, które można pobiec oba, jak też czyniłem sam jeszcze dwa lata wstecz. Jednak wówczas tylko pierwszy był dla mnie znaczący, bo jednak biegłem go na full , a drugi z racji, że odbywa się zawsze godzinę po starcie pierwszego ,zaliczałem na przemęczeniu jednak, bo nie potrafię zregenerować się w pół godziny. Oczywiście można tak pobiegać, ale odkąd jest szansa na powalczenie w kategorii wiekowej nie mogę sobie odbierać tej przyjemności. Właśnie dwa lata temu nie nastawiałem się na nic i pobiegłem optymalnie oba biegi i dopiero w domu, bo nie zostawałem na zakończenie z smsa dowiedziałem się , że jestem trzeci w kategorii wiekowej, to od tamtej pory zmieniłem podejście do tego startu ograniczając się tylko do 15 . I w ubiegłym roku opłaciło się , bo była satysfakcja z zajęcia pierwszego miejsca w kategorii i uzyskania dobrego rezultatu. W tym roku postanowiłem trzymać się sprawdzonego planu, choć poniosło mnie jednak na wczorajsze Wesołe Górki i do końca nie wiedziałem na co mogę liczyć. Pogoda była wręcz wyśmienita. Może chłodniej niż wczoraj ,ale powyżej zera i bezwietrznie, jedynie do pokonania pozostawali rywale i miejski, a w zasadzie osiedlowy charakter wyścigowej trasy.



W szatni nomen omen spotkałem jak się później okazało mojego głównego rywala w kategorii w tym dniu jak się okazało. Oczywiście w przyjacielskiej atmosferze bez ukrywania czegokolwiek przedstawiliśmy swoje plany i oczekiwania na ten start. Wychodziło, że kolega jest szybki, to zapewniłem go ,że na pewno będę się starał go naciskać. W końcu, ostatecznym rezultatem miały być nasze indywidualnie satysfakcjonujące czasy. Choć ja czułem, że wynik czasowy poprzedni trudno będzie powtórzyć, nie marząc o jakichkolwiek poprawkach. Także wiadomo było co kogo będzie czekało. Jeśli chodzi o ubiór to śmiało można było występować na krótko, jednak ja zdecydowałem się na cienko, ale długo. Tak zachowawczo. Przy tak licznych startach problemem zawsze jest ustawienie się na starcie , a potem sam start ,bo wąsko i trzeba uważać , by nie leżeć. Tu dodatkowo za około 200m ostry zakręt w prawo na chodnik i nadal wąsko, a i jakość nawierzchni chodnika też mogła okazać się niespodzianką. Od zawsze jak pamiętam nastawiałem się na maksimum uwagi do momentu , aż bezpiecznie nie pokonam przejścia dla pieszych, by dopiero na osiedlowej uliczce móc się skupić na realizacji taktyki na ten bieg. Tak jak podejrzewałem kolega poszedł ostro osiągając pewną przewagę nade mną . Wyczułem ,że niestety nie jest to moje tempo, ale starałem się ,by separacja między nami raczej nie wzrastała. Do pokonania jak zwykle były trzy pętle.  Na pierwszej pętli towarzyszył mi kolega „Styku’’, z którym byłem na moich pierwszych wyjazdach startowych i w tedy to ja goniłem jego, a teraz to on goni mnie. Kolega wytrzymał za mną pętelkę potem trochę został, pomimo że tempo było raczej cały czas równomierne.


Na moje szczęście kolega z kategorii cały czas był na moim celowniku i na trzeciej pętli nie oczekiwanie doszedłem go. Jak sam powiedział, miał jakiś kryzys, a ja powiedziałem niech próbuje się mnie trzymać , bo lecę równo i jak się ustabilizuje to przykręcimy śrubkę. Jako, że grubo 2/3 trasy było za nami to starałem się nadal trzymać swoje tempo, co jak się okazało było dobra taktyką. Koledze jednak nie udało się odbudować , zatem starałem się na ile mogłem trochę podkręcać , ale z obserwacji było widać , że dość słabo mi to wychodziło, bo doszedłem grupę z długowłosą blond biegaczką, która jednak na ostatnich dwu kilometrach znacząco mi uciekła będąc w pogoni za trzecią zawodniczką tego wyścigu.

Udało mi się finiszować z czasem 56:25, na 47 pozycji. Czyli słabiej niż w roku ubiegłym, ale z gwarancją na podium w kategorii. W szatni dysponując już telefonem przekonałem się , że jestem pierwszy w M-50, czyli nie było nie było innych rywali z przodu.   Średnie tempo wyszło 3:45/km, czyli bez szału, ale na tyle się przygotowywałem, między innym biegając kilometrówki w tym tempie na jednominutowych przerwach statycznych. Podsumowując sprawdzian wyszedł pozytywnie, choć niedosyt był z rezultatu, jednak usprawiedliwiony Wesołymi Górkami dnia wcześniejszego. No, ale jak można to się biega.


Oprócz mnie tą trasę na krótszym dystansie zliczali Kasia ,Waldek i Konrad , a na dłuższej Kazik i Andrzej to tak z naszej okolicy i oczywiście bardzo wielu znajomych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz