Czego się nie robi dla znajomych ? Kolega Maciek w połowie tygodnia zadzwonił i zaproponował mi wsparcie drużyny TriMachine w starcie w Serocku. Po prostu wykruszył się im jeden zawodnik. Długo nie trzeba było mnie namawiać. Trasę biegu znałem bardzo dobrze z kilku wcześniejszych edycji. Do najłatwiejszych nie należy, ale dzięki temu jest ciekawa. Był to mój drugi start w tym weekendzie i gdybym tego sobotniego parkrunu nie potraktował tak serio to tu mógłbym się może nastawić na walkę o podium w kategorii wiekowej, a tak trochę tę szansę zniweczyłem w świetle rywali których tu spotkałem : Dzięgielewski, Kuciejczyk, Drabczyk. Oczywiście nadziei nie porzucałem, choć wyższość realiów odciskała piętno.Z tego co się zorientowałem to miałem robić pierwszy czas dla czteroosobowej drużyny ,co mnie mobilizowało. Pogoda w tym dniu była dość niestabilna i choć do południa nie padało to nie zanosiło się ,że tak zostanie. Kiedy zakończyły się już biegi kategorii młodzieżowych i zdążył wystartować nordick walking o godzinie 12.15 nadszedł czas na biegaczy w biegu głównym na dystansie 10 km i dodatkowym 5 km. Do pokonania były dwie pętle . Przed startem jednak zaczęło lekko kropić, jednak w trakcie biegu opad się rozkręcił i porządnie zmoczył biegnących. Jednak nie zabrakło też przebłysków słońca i zjawiskowej tęczy nad zalewem, która rekompensowała nieprzyjemne wrażenie z mokrej odzieży.
Pętla to już na pierwszym kilometrze mocny długi zbieg , potem odcinek po promenadzie nad zalewem z podbiegiem po kilkunastu schodkach zaliczeniem zawleczki i długi podbieg zwiększający nachylenie ku górze . Potem pozostawał odcinek około kilometra z lekko zbiegowym odcinkiem i kilkoma zakrętami ,by dotrzeć na rynek i znaleźć się na półmetku . Tu bieg kończyli biegnący na 5 km. Pozostali walczyli natomiast z drugą częścią dystansu. Początek drugiej pętli poszedł dla mnie dość bezboleśnie. Nawet udało mi się kilku zawodników dogonić. Jednak ten długi narastający podbieg po raz drugi, tym razem mnie wykończył. Tu moje tempo drastycznie spadło i choć jeszcze na agrafce widziałem jednego z moich kategoriowych rywali i pozwoliłem sobie na planowanie gonienia to ten podbieg skutecznie ten zamiar mi wyperswadował. Trochę potrwało nim na prostej wszedłem w jakieś akceptowalne tempo. Dla odmiany pod koniec tego drugiego podbiegu to ja straciłem dwie pozycje. Finalnie dotarłem do mety na 21 pozycji , ze stratą do mojego rywala z kategorii około pół minuty.
I to była wartość straty do podium w kategorii. Ale tego się trochę spodziewałem . Drużynowo wypadliśmy na szóstej lokacie. Mój czas 39:25, jednak satysfakcjonował mnie w świetle ostatnich poczynań , no i profilu dzisiejszej trasy. Pozostali członkowie naszej drużyny, też byli w miarę zadowoleni ze swoich osiągnięć. Organizatorom pozostały jeszcze dekoracje, a później rozlosowanie nagród. My jednak tym razem daliśmy większą szansę pozostałym i po ogarnięciu się zawinęliśmy się w drogę powrotną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz