To już trzy miesiące od zabiegu na moim kolanie. Rehabilitacja intensywna ,ale nie forsowna myślę ,że przebiegła w zadowalający sposób. Już w połowie maja z racji prowadzenai zajęć na Huraganie w ramach UKS Gazela wykonałem kilka przebieżek bez ujemnych doznań w rejonie kolana dlatego postanowiłem pojawić się na moim ulubionym cyklu ,by sprawdzić się w boju na 5 km. Dystans nie wymagający, znana trasa i wielu znajomych to zadecydowało ,by tu dokonać przetarcia. Przetarcia w dosłownym tego słowa znaczeniu, gdyż wcześniejsze moje przebieżki jeśli chodzi o tempo to oscylowały w granicach 5:30 /nawet 6 min /km , przy zaliczanych dystansach od trzech i do parę razy sporadycznych dziesięciu kilometrów. Ranek był słoneczny, ale parny, przy miłym chłodzie zapewnionym przez korony parkowych drzew. Tym razem darowałem sobie ustawianie się w pierwszej linni startowej ,zajmując miejsce w granicach trzeciej, czwartej. Nim padło hasło start po pobieżnej obcince moich sąsiadów kalkulowałem zaocznie z kim tu pokonywać tę trasę. Długo się nie decydowałem, bo padło na szczupłą blondynkę w niebieskiej koszulce na ramionka z emblematem PZU na plecach. Kiedy wystartowaliśmy po minięciu pomnika okazało się ,że wybór był trafiony, bo tempo które sobie narzuciłem zblizone było do jej tempa. Nawet zapytałem Ją ,czy będziemy ciągnęli tak do końca. Koleżanka zdeklarowała ,że spróbuje. I w odczuciu moim biegliśmy dość równo zmieniając się na prowadzeniu. Nawet około trzeciego kilometra doszliśmy czteroosobową grupkę, którą pokrótce minęliśmy. Nie pamietam dokładnie czy jeszcze przed ostatnim zakrętem na ostatnią czterysumetrową prostą przed metą , czy trochę wcześniej koleżanka zaatakowała, wyraźnie przyspieszając. Próbawałem jak najmniej stracić ,ale trochę obawiałem się o swoje świeże kolano i moje przyspieszenie było trochę zachowawcze. Na tej prostej wziął mnie jeszcze jeden zawodnik "na czarno" z grupki którą wcześniej łyknęliśmy. Finalnie zająłem 13 pozycję na 84 kończących. Przed startem szacowałem swoje możliwości w granicach 25 ,24 minuty jednak wyszło dużo mocniej ,bo 21:00, a koleżanka , której wtórowałem wycisnęła swój rekord. Warto przeanalizować jak wyglądało tempo biegu w rozbiciu na km :4:17 ,4:17, 4:17, 4:10, 3:59. Jak to zobaczyłem , byłem zadowolony. Sądzę ,że warto tak to rozpracowywać. Koleżanka z którą biegłem była druga wśród pań, ale nie wiele nam brakowało do tej pierwszej pani kickbokserki, co ujawniała lekko innym rozciaganiem na rozgrzewce.
Ci państwo skanowali kodziki !
Z pierwszą panią w dzisiejszym wyścigu .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz